niedziela, 15 marca 2015

3.I got a heart and i got a soul

Dziś nie mam terapii z Violet. Zobaczę ją dopiero jutro,a dziś  wizytę u mnie ma Molly Brown 45-letnia kobieta,która podpaliła dom swojego ex.
W tym miejscu można spotkać naprawdę przeróżne historie.
O których nawet nie śniłeś. 
Terapia  z Molly wyglądała tak jak zawsze.Pani Brown zaczęła kszyczeć, że nie żałuję swojego czynu. Nie wiem po co przyprowadzają mi  Molly skoro wiedzą,że po pięciu minutach muszą ją stąd wyprowadzić. I pakować do izolatki. 
Zawołałem ochroniarza pacjentki.Gdy Dylan ją wyprowadzał ta zaczęła się przeraźliwie śmiać.Witajcie w Wickendale.
~°~
Postanowiłem,że zejdę do archiwum,zajrzę w kartę Violet  i dowiem się o niej czegoś więcej.Zabrałem swoją parę kluczy i ruszyłem powolnym krokiem . Otworzyłem wielkie blaszane drzwi...Moim oczom ukazały się duże metalowe szafki wypełnione aktami wszystkich naszych pacjentów.
Akta panny Frost znalazłem bez problemu.
"18-letnia Violet... udusiła swojego ojca....  zszyła mu usta" Zaraz,zaraz Co?! Udusiła ok zdarzało się w historiach Wickendale
Ale zszyła usta?.Jak to,?'Martwego mężczyznę znalazła sąsiadka Emily Smith.
A córkę James'a Frost znaleziono rozkojarzoną w łazience.Dziewczyna była cała umazana krwią.Na białej ścianie łazienki widniał napis:
'To głosy kazały to zrobić'
Nie potrafie sobie tego wyobrazić.To przecież jest niemożliwe aby tak delikatna dziewczyna zrobiła coś takiego. Wiem nie znam jej. Ale ona nie wygląda na mordercę! Muszę usłyszeć całą prawdę od Violet .Ale ona nic nie mówi. Nie wiem jak to zrobię. Ale muszę przerwać to milczenie 
~°~
Jesienna pogoda dała się we znaki.Wyszedłem z domu zaspany ale zimny powiew od razu mnie ocucił.Otworzyłem drzwi do piekła [czyt.Wikendale.]   Przywitałem się  z ochroniarzami i udałem się do mojego gabinetu. Tam się  najpierw rozebrałem,a potem sprawdziłem mój grafik
'15:00 Frost 'No tak.
~•~
Mike posadził dziewczynę na krześle ale zanim wyszedł zostawił mi klucze od jej celi. Jakby czytał mi w myślach.
-Witaj Violet -uśmiechnąłem się, a ta tylko na mnie zerknęła i powędrowała wzrokiem do okna.-Dziś mam dla Ciebie niespodziankę- Podszedłem do 18-latki i delikatnie podniosłem ją z krzesła. Złapałem ją za rękę i prowadziłem niczym ojciec swoją córkę. Minęliśmy gabinet Thredsona na co cicho westchnąłem . Ile jeszcze osób do niego trafi bez powrotu? Na pewno wiele jeśli nic z tym nie zrobię.  I tak znaleźliśmy się pod salą 138.
Otworzyłem drzwi i wprowadziłem tam dziewczynę po czym sam wszedłem do środka zamykając za sobą drzwi. Uśmiechnąłem się pod nosem widząc stojące na środku pianino.Gdy miałem przerwę przychodziłem tu trochę pograć,odprężyć się. Ale było to trzy lata temu.Zanim zmarła moja mama.To ona nauczyła mnie grać.Od tamtego czasu nie grałem na pianinie.
Dziewczyna podeszła do instrumentu i musnęła klawiaturę opuszkami palców.
Tak właśnie będzie wyglądała nasza druga terapia.Rozejrzałem się po pomieszczeniu.Przed pianinem znajdowało się małe okno. Ze ścian schodził tynk,a drewniana podłoga skrzypiała pod naszym ciężarem.Są tu jakieś przedmioty przykryte białymi płachtami.Nie wiem co pod nimi się znajduje jakoś mnie to nigdy nie interesowało do tego stopnia aby je odkrywać.Tak właśnie wyglądał ten pokój.Nic wielkiego. Mój mały azyl. 
Usiadłem na krześle i poklepałem dwa razy miejsce obok aby dziewczyna usiadła koło mnie .Gdy to zrobiła zdmuchnąłem z pianina kurz.
Ułożyłem swoje dłonie na klawiaturze i pierwszy raz od trzech lat zacząłem grać.Było tak jakbym nigdy nie przestał.Co jakiś czas zerkałem na dziewczynę, która bacznie przypatrywała się moim palcom.
-Chcesz zagrać?-dziewczyna w odpowiedzi kiwnęła twierdząco głową.-Pokaże Ci. 
Złapałem  jej dłoń i dzięki mojej pomocy rozbrzmiało kilka pierwszych nut.
Uśmiechnęła się. Wyglądała prześlicznie.Na moich ustach także pojawił się lekki uśmiech.
-Świetnie,a teraz spróbuj sama-puściłem jej dłoń,a wtedy zaczęła grać tę same nuty.
Tak dziś minęła nasza terapia. Violet była szczęśliwa.Naprawdę sprawiało jej to przyjemność.
A mi zrobiło się ciepło na sercu 


~•~
Założyłem kurtkę i wyszedłem z gabinetu. Obróciłem się ostatni raz aby sprawdzić czy zgasiłem na korytarzu światło.Gdy się upewniłem mogłem spokojnie wyjść i wrócić domu.
Wyszedłem .Cholera ale piździ.
Jesień i zima nie jest zdecydowanie moją ulubioną porą roku.Przewiesiłem torbę przez ramie i zacząłem dreptać do domu.Minąłem już Putney i Hamersmitht jeszcze tylko park Rihmont i jestem w domu.
Obróciłem się i zobaczyłem idącego za mną mężczyznę w kapturze.
Nie zwracając na niego większej uwagi idę dalej. Postanawiam iść skrótem
 on też. Skręcam w prawo.On też. No dobra to już dziwne .
Idę szybszym krokiem i słyszę jak chłopak dorównuje mi kroku. Nagle rzucam się do biegu,a mężczyzna robi to samo. 
__________________________
Dam dam dam! I tak oto mamy 3 rozdział. Jak wam się podoba?

1 komentarz:

  1. Cóż moge powiedzieć? Jak zwykle świetny. Mam tylko nadzieje że kolejny będzie szybciej. Pozdrawiam i życze weny ♡

    OdpowiedzUsuń